Podczas gdy moja przygoda z naturalnymi kosmetykami zaczęła się od rosyjskich marek, głównie Babuszki Agafii oraz Ecolab, wiem, że wiele osób zaczęło się interesować naturalną pielęgnacją kupując swoje pierwsze produkty od Sylveco. Sylveco to polski producent, który zaczynał od jednej marki pod swoim sztandarem, a teraz ma ich już aż 6, gdzie każda z nich jest oparta o jakąś konkretną ideę lub składnik:
- Sylveco i Sylveco dla dzieci
- Biolaven – lawenda
- Vianek – polskie kwiaty i zioła
- Aloesove – aloes
- Duetus – kosmetyki uniseks
- Rosadia – róża
Do tej pory nie testowałam jedynie nic z linii Rosadia, ale pozostałe zdążyły zagościć w mojej pielęgnacji. Dzisiaj chciałabym opowiedzieć krótko o dwóch produktach tej firmy – jednym przeciętnym i drugim, który niestety mnie zawiódł. Jeśli jesteś ciekawa, który to który, to koniecznie czytaj dalej, a jeśli masz inne zdanie – podziel się nim ze mną w komentarzu pod tekstem 😉
SPIS TREŚCI
Łagodzący tonik-mgiełka do twarzy Vianek
Delikatny tonik nawilżający w formie mgiełki, na bazie ekstraktu z owoców dzikiej róży, do pielęgnacji cery wyjątkowo wrażliwej, podrażnionej. Uzupełnia demakijaż, przywracając skórze odpowiedni poziom pH.
Toniki i hydrolaty stanowią dla mnie jedną z podstaw pielęgnacji. Oczekuję od nich wyrównania pH skóry i przygotowania jej na dalsze etapy pielęgnacji, przy czym powinny być delikatne dla skóry i przyjemne w użyciu. Wersje z atomizerem są fajnym rozwiązaniem, bo ułatwiają aplikację. Ja jednak przeważnie nie spryskuję bezpośrednio twarzy, ale kilka pompek wylewam w zagłębienie dłoni i ten płyn wklepuję w skórę twarzy.
Niestety żadna z tych dwóch opcji nie sprawdziła mi się jako sposób aplikacji łagodzącego toniku z Vianka, podobnie jak używanie toniku na waciku. Dlaczego? Bo produkt koszmarnie się pienił. Czy przy użyciu atomizera na twarzy, na dłonie, na wacik, czy nawet wylewany z buteleczki. Wszystkie sposoby zawodziły i płyn się spieniał, co jest dla mnie zupełnie nieakceptowalne.
Jest to jasną oznaką zawartości substancji myjących, których mamy w INCI aż 3 – Decyl Glucoside, Coco-glucoside, Cocamidopropyl Betaine. Zapewne zastosowano je, by poprawić konsystencję albo pomóc w rozpuszczeniu trudniej rozpuszczalnych ekstraktów, jednak nie wiem, po co aż trzy tego typu składniki, które do tego stopnia spieniają tonik. Przy aplikacji miałam wrażenie, jakbym nakładała spieniony produkt myjący, a nie tonik.
Dałam mu jeszcze jedną szansę w formie maseczki tonikowej – w małym kubeczku miarowym wzbogaciłam go o dodatkowe substancje nawilżające (hialuron, aloes) i ekstrakty, ale tu było jeszcze gorzej. Gdy maseczka w tabletce nasiąkła, płyn się spienił, a kiedy chciałam użyć rollera do masażu na maseczce, piany powstało jeszcze więcej.
Aqua, Glycerin, Panthenol, Rosa Canina Fruit Extract, Decyl Glucoside, Coco-glucoside, Cocamidopropyl Betaine, Lactobionic Acid, Lactic Acid, Sodium Alginate, Allantoin, Benzyl Alcohol, Dehydroacetic Acid, Pelargonium Graveolens Oil, Parfum, Geraniol
Przez to spienianie nie byłam w stanie stosować produktu. Nie ratował go nawet przyjemny skład oparty na substancjach nawilżających i łagodzących (Glycerin, Panthenol, Allantoin, Sodium Alginate) wspieranych przez ekstrakt z dzikiej róży (Rosa Canina Fruit Extract) oraz kwas laktobionowy i mleczny – wzmacniające naczynia krwionośne, zwalczające wolne rodniki i łagodzące podrażnienia.
Olejek geraniowy (Pelargonium Graveolens Oil), którym pachnie tonik, dodatkowo wykazuje właściwości antybakteryjne, przeciwwirusowe, antyseptyczne oraz pobudzające mikrokrążenie. Warto tu wspomnieć, że nie powinno się tego olejku stosować w trakcie ciąży lub podczas brania tabletek antykoncepcyjnych, bo oddziałuje na hormony. Pozostałe substancje to konserwanty (Benzyl Alcohol, Dehydroacetic Acid) oraz substancje zapachowe (Parfum, Geraniol).
Przyznam, że zostałam na tyle zniechęcona przez formułę, że nie byłam w stanie dobrze przetestować toniku i podczas 3 miesięcy czasu ważności nie udało mi się zużyć nawet połowy. Liczyłam na spore nawilżenie oraz ukojenie cery, szczególnie zaczerwienień, które często goszczą na mojej twarzy, ale jestem totalnie na nie. Nie jestem zwolenniczką substancji myjących w tonikach, a skutek ich zawartości w łagodzącym toniku-mgiełce Vianek jest dla mnie po prostu pomyłką.
Żel myjący do twarzy Aloesove
Żel myjący do twarzy, który dzięki zawartości delikatnych środków myjących, usuwa wszelkie zanieczyszczenia, nie podrażniając nawet wrażliwej skóry.
Żel myjący Aloesove stanowił dodatek do magazynu Zwierciadło. Drugą opcją był płyn micelarny, jednak ja niezwykle wolno zużywam tego typu produkty, więc wybrałam żel, który bardziej przydał mi się w łazience. Ten ma trzy miesiące terminu ważności i nawet po odlaniu jakichś 30 ml jako próbkę dla koleżanki nie udało mi się go zużyć przed upływem tego terminu. 150ml żelu znajduje się w zielonej, plastikowej butelce ze sprawnie działającą pompką dozującą porcje produktu wystarczające do umycia całej twarzy.
Żel jest nieco rzadszy niż standardowa konsystencja żelu i bardzo dobrze spienia się w dłoniach. Pachnie ziołowo: dość świeżo, miętowo-rozmarynowo. Mojemu mężowi nie przypadł do gustu, więc musiałam używać go sama. Przyznaję, że rzeczywiście jest intensywny i mnie również czasami odrobinę przeszkadzała jego moc, ale ostatecznie używałam go codziennie. Wrażliwe nosy mogą być tu niezadowolone.
Aqua, Lauryl Glucoside, Glycerin, Cocamidopropyl Betaine, Decyl Glucoside, Aloe Barbadensis Leaf Extract, Ginkgo Biloba Leaf Extract, Panthenol, Malic Acid, Glyceryl Oleate, Linum Usitatissimum Seed Oil, Sodium Benzoate, Juniperus Communis Fruit Oil, Pelargonium Graveolens Oil, Mentha Piperita Oil, Rosmarinus Officinalis Oil, Citrus Aurantium Dulcis Oil, Limonene
Żel dobrze się pieni i rozprowadza na skórze. Porządnie myje i zgodnie z obietnica producenta nie podrażnia cery, nawet moich wrażliwych policzków, nie przynosi żadnych nieprzyjemnych odczuć oprócz problematycznego dla niektórych zapachu. Twarz po myciu jest w dobrym stanie i zaledwie kilka razy miałam wrażenie lekkiego ściągnięcia skóry. To zadowalający produkt, chociaż jego formuła nie jest moja ulubioną, bo moim faworytem są zdecydowanie pianki, a ostatnio podczas gorszej pogody również emulsje otulające cerę swoją miękkością i łagodnością.
Żel bazuje na bardzo delikatnych glukozydach (Lauryl Glucoside, Decyl Glucoside) i raczej łagodniej, choć powodującej u niektórych podrażnienia kokamidopropylbetainie. Gliceryna, pantenol i ekstrakt z aloesu działają nawilżająco, kwas jabłkowy (Malic Acid) delikatnie rozjaśnia i złuszcza naskórek, olej lniany (Linum Usitatissimum Seed Oil) przyspiesza gojenie, łagodzi stany zapalne i świetnie sprawdza się przy cerze tłustej.
Ekstrakt z miłorzebu (Ginkgo Biloba Leaf Extract) jest silnie antyoksydacyjny, a olejki eteryczne z rozmarynu, mięty, geranium, kwiatów pomarańczy oraz jałowca (Juniperus Communis Fruit Oil) odświeżają, działają antybakteryjnie, antyseptycznie i regulująco na gruczoły łojowe. Pozostałe składniki to emulgator (Glyceryl Oleate), aromat (Limonene) i konserwant (Sodium Benzoate) tutaj wspierany w tej funkcji przez olejki eteryczne.
To myjadło od Aloesove powinno dobrze sprawdzać się szczególnie na problematycznej cerze – tłustej lub mieszanej – i to właśnie do takiej sugerowałabym go używać. Dla mnie było po prostu porządnym produktem myjącym sprawdzającym się w swojej roli, ale nic ponadto. Nie zaobserwowałam jakiegoś specjalnego działania ponad odpowiednie oczyszczenie. Ze względu na swoje osobiste preferencje już do niego nie wrócę, ale u kogoś innego może być świetnym kosmetykiem, jak wskazuje skład.
Podsumowując, tonik łagodzący Vianek, zupełnie mnie zawiódł swoją pieniącą się konsystencją, więc nie mogłam ocenić jego działania ponad nieprzyjemność stosowania. Nie planuję już do niego wracać, podobnie jak do żelu Aloesove, który jednak uważam za dobry produkt, chociaż nie dla mnie. Jeśli miałyście doświadczenia z tymi kosmetykami, to dajcie znać, co Wy o nich sądzicie!
Polecane powiązane treści
czyli Anna Kochanowska – miłośniczka pielęgnacji skóry bazującej na naukowych faktach.
Blog powstał z pasji, która doprowadziła mnie na studia z kosmetologii bioestetycznej i codziennie skłania do zdobywania nowej wiedzy.
Jeśli sama regularnie chcesz dowiadywać się więcej o pielęgnacji, kosmetykach i akcesoriach, które Ci w niej pomogą, zaglądaj na annemarie.pl!
Ja z kolei lubię ten tonik, a ten żel ciągle na mnie czeka 🙂
A nie przeszkadza Ci to pienienie się
Jaki składnik w toniku jest niewłaściwy podczas stostowania antykoncepcji hormonalnej? Mogę prosić o rozwinięcie tej myśli?
Chodziło o olejek geraniowy, który może oddziaływać na układ hormonalny. Oczywiście jest go niewiele w tym toniku, ale warto mieć tę kwestię na uwadze.