Tak jak na zimę zmieniamy ubrania na cieplejsze, bardziej otulające, tak i nasza skóra wymaga podobnego traktowania. Lekkie, wodne formuły są idealne latem, ale teraz lepiej dobrze jest włączyć do pielęgnacji coś cięższego, tłustszego. Przedstawiam moją propozycję DIY.
Sama nie przepadam za ciężkimi, tłustymi substancjami. Wybieram te bardzo lekkie, szybko się wchłaniające, nie pozostawiające na skórze długo wyczuwalnego filmu. Zimą częściowo porzucam moją wygodę i preferencje na rzecz wymagań pogody, która szorstko obchodzi się z naszą skórą i włosami. Przed wyjściem na zewnątrz najlepiej byłoby zrezygnować z kosmetyków na bazie wody, bo niskie temperatury wykorzystają ją przeciwko nam. Zamiast tego powinnyśmy wybrać oleje i masła.
Moja propozycja bazuje właśnie na nich. Nadawać się będzie i do skóry, i do włosów do ogólnej pielęgnacji na zimne dni, ale nie dla każdego. Po kolei omówię właściwości poszczególnych składników, żeby łatwiej było zdecydować, czy może się u Ciebie sprawdzić. Przepis jest bardzo prosty, a powstał u mnie z resztek, który być może masz i Ty 🙂
Potrzebujemy tylko 3 rzeczy:
- masło shea
O maśle napisałam cały oddzielny post, ale warto przypomnieć, że jest bogate w antyoksydanty, pielęgnuje, chroni przed wysuszeniem oraz pomaga w walce ze zmarszczkami czy rozstępami. Przy tym nie uczula i nie jest komedogenne.
Przeczytaj także: Masło shea – zimowy kosmetyk wielofunkcyjny
- masło kakaowe
Masło kakaowe składa się w większości z nasyconych kwasów tłuszczowych – głównie z kwasu stearynowego oraz palmitynowego. Podobnie jak shea, zawiera antyutleniacze zwalczające działanie wolnych rodników, a więc wykazuje właściwości przeciwstarzeniowe, przeciwzmarszczkowe. Spisuje się zatem dobrze na dojrzałej, zniszczonej skórze. Dzięki witaminom, potasowi, magnezowi, żelazu i wapniu regeneruje, wygładza ją i uelastycznia. Pomaga w utrzymaniu nawilżenia w suchym naskórku oraz przynosi ulgę skórze spalonej słońcem.
Wiele badań wykazało, że przyczynia się do zmniejszenia widoczności rozstępów oraz blizn, zatem jest ciekawym składnikiem smarowideł na brzuszki przyszłych mam. Masło odżywia także suchą, łuszczącą się skórę, której przynosi ulgę, także przy problemie egzemy, łuszczycy czy atopowego zapalenia skóry.
Pozytywnie oddziałuje i na włosy, których końcówki chroni przed rozdwojeniem. Pozwala zmniejszyć wypadanie włosów, pomaga pobudzić rozwój cebulek oraz wpływa na ograniczanie łupieżu.
Masło nie uczula, a przy tym pięknie pachnie czekoladą. W formułach może tworzyć grudki, ale nie wpływa to na ogólną jakość kosmetyków, w których zostało użyte. Niestety jest mocno komedogenne, więc nie nadaje się do cer z tym problemem.
- olej kokosowy
Olej kokosowy także zawiera głównie nasycone kwasy tłuszczowe. Kwas laurynowy pielęgnuje łamliwe i zniszczone włosy. Wnika pod ich łuski i wbudowuje się w ich strukturę, przez co wspiera regenerację i zwiększa elastyczność. Lepiej nadaje się do włosów nisko i średnioporowatych, gdyż przy mocno otwartych łuskach może się nadbudowywać i robić więcej szkody niż pożytku.
Podobnie do masła kakaowego, nadaje się do pielęgnacji suchej skóry oraz takiej z problemami . Działa przeciwgrzybiczo i przeciwzapalnie. Przy cerze skłonnej do zapychania lepiej obu tych składników unikać.
Te trzy substancje możemy bardzo łatwo połączyć w nieskomplikowaną formułę, dla której znajdziemy mnóstwo zastosowań, szczególnie zimą:
- do twarzy
- do suchej skóry
- do cery dojrzałej
- do cery bez skłonności do zapychania
- do olejowania włosów
- jeśli nie są wysokoporowate
- samodzielnie
- w połączeniu z ulubioną maską
- na podkład np. z aloesu lub glutka lnianego
- do całego ciała
- od razu po kąpieli na wilgotną skórę
- do masażu okolic z rozstępami
- do masażu ciążowego brzuszka
- na przesuszone okolice – łokcie, kolana, pięty
- na dłonie i stopy – samodzielnie lub na krem zawierający nawilżacze, by domknąć je w skórze tłustszą warstwą, a na to skarpetki na noc
I na koniec oczywiście przepis na Zimowe mazidło (słoiczek 60ml)
20g masła shea
15g masła kakaowego
15g oleju kokosowego
ew. kilka kropel olejku eterycznego
Wszystkie składniki rozpuszczamy w kąpieli wodnej, na koniec możemy dodać trochę olejku eterycznego, zależnie od przeznaczenia. W moim go nie ma, podoba mi się lekko czekoladowy zapach jaki pozostał po maśle kakaowym. Przelewamy do szklanego słoiczka i odstawiamy do zastygnięcia. I już, takie proste!
Przepis jest niezwykle łatwy, a działanie nieocenione. Nawet w momencie pisania tego posta mam na włosach warstwę balsamu podczas mojego weekendowego, domowego spa 🙂
Polecane powiązane treści
czyli Anna Kochanowska – miłośniczka pielęgnacji skóry bazującej na naukowych faktach.
Blog powstał z pasji, która doprowadziła mnie na studia z kosmetologii bioestetycznej i codziennie skłania do zdobywania nowej wiedzy.
Jeśli sama regularnie chcesz dowiadywać się więcej o pielęgnacji, kosmetykach i akcesoriach, które Ci w niej pomogą, zaglądaj na annemarie.pl!
Super ! Uwielbiam takie domowe masełka ❤️
Normalnie wolę mniej tłuste formuły, ale to jest idealne na zimę 🙂
Fajny przepis. Akurat mam składniki, więc pewnie wypróbuję. Największym minusem masła kakaowego jest wg mnie jego konstystencja – przed użyciem wkładam do wanny lub kłade na kaloryferze. 😀
Mam wątpliwość co do olejków eterycznych – czy w takim stężeniu one nie podrażnią i czy są jakieś, które szczególnie nadają sie do kosmetyków albo takie, których nie należy używać ze względu na ich drażniące właściwości? Zwykle mam obawy dodac choc kropelkę do kosmetyku, ale może niepotrzebnie?
Tutaj są opcjonalne, a jeśli dodawałam, to dosłownie kilka-kilkanaście kropel na 50g, żeby uzyskać malutkie stężenie. Jeśli ktoś ma cerę reaktywną lub źle reaguje na konkretny olejek, to na pewno dodanie nie jest dobrym pomysłem, ale w innym przypadku – czemu nie! Polecam zajrzeć do Klaudyny Hebdy, ona wie o olejkach wszystko 🙂