Naturalne dezodoranty: Lavera sensitiv w kulce i cytrusowy Natu handmade w kremie

dezodorant naturalny Natu handmade | Lavera sensitiv bio

Co prawda aluminium stosowane w tradycyjnych antyperspirantach nie ma udowodnionego szkodliwego działania używane w ten sposób, ale samo w sobie może wykazywać niepokojące właściwości, o czym przeczytacie w poświęconym temu wpisowi (klik). W związku z tym szukam naturalnych alternatyw w postaci dezodorantów, mając nadzieję na równie skuteczne działanie. Dzisiaj porównuję dwie formuły, by trafić w różne preferencje.

Jeszcze tylko na szybko przypomnę, czym różni się antyperspirant od dezodorantu, by przypadkiem nie wprowadzić nikogo w błąd. Antyperspiranty blokują ujścia gruczołów potowych i ściągają pory skóry, przez co pot się nie wydziela, podczas gdy dezodoranty jedynie maskują zapach swobodnie wydzielanego potu. Zapach powstaje dopiero na skórze, gdy bakterie zaczynają rozkładać pot, a dezodoranty zawierają substancje antybakteryjne i zapachowe, by zniwelować działanie bakterii oraz nieprzyjemny zapach potu.

Antyperspiranty działają we wspomniany sposób dzięki zawartości aluminium i produkty, które go nie zawierają, nie powinny być tak nazywane. Decyzja o używaniu kosmetyków z aluminium należy oczywiście do Was. Najlepiej zapoznać się z faktami na jego temat i wtedy wybrać opcję najlepszą dla siebie. Ja obecnie używam dezodorantów, ale nie wykluczam też zupełnie antyperspirantów, bo w niektórych okolicznościach ich działanie może być niezastąpione.

 

Lavera Basis Sensitiv deo roll-on

 

Pierwszy dezodorant jest produktem z aplikatorem w formie roll-on, zamkniętym w plastikowym opakowaniu o pojemności 50ml. Zapłacimy za niego w okolicach 25zł (porównywarka cen – klik). Kosmetyk wyróżnia się delikatnym, nieinwazyjnym zapachem, który nie powinien drażnić większości nosów. Jego formuła jest średniogęsta i praktycznie biała. Nałożona na skórę szybko wysycha i pozostawia białe smugi, które jednak trzeba nieco wytrzeć, by nie przeszkadzały wizualnie.

Jest dość wydajny i wystarczył mi na kilka miesięcy używania, chociaż to kwestia indywidualna – ile ktoś będzie nakładał. Ja bynajmniej nie żałowałam go podczas nakładania, a mimo to, wystarczył mi na długo. Dezodorant na co dzień działa porządnie i tylko w największe upały miałam mały niedosyt. Nie jest więc też niestety idealny. Jest również delikatny dla skóry, co zawdzięcza dobremu składowi:

 

Water (Aqua), Aloe Barbadensis Leaf Juice* (sok z aloesu), Zinc Oxide (tlenek cynku), Glyceryl Caprylate (natłuszczający emolient), Glycerin (substancja nawilżająca), Xanthan Gum (zagęstnik), Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil* (olej jojoba), Hydrogenated Palm Glycerides (emulgator), Zinc Ricinoleate (substancja dezodorująca), Calendula Officinalis Flower Extract* (ekstrakt z nagietka), Hamamelis Virginiana Leaf Extract* (ekstrakt z liści oczaru wirgilijskiego), Hydrogenated Lecithin (emulgator, substancja wygładzająca), Caprylic/Capric Triglyceride (emolient), Stearic Acid (emolient), Fragrance (Parfum)**, Limonene**, Linalool**, Geraniol**, Citral**, Citronellol** (aromaty), Benzyl Benzoate** (konserwant), Coumarin**, Farnesol** (Aromaty)

*składniki pochodzące z upraw ekologicznych

** składniki występujące naturalnie w olejkach eterycznych

Dezodorant bazuje na łagodzącym podrażnienia, przeciwzapalnym oraz nawilżającym soku z aloesu i glicerynie. Ekstrakty z nagietka i oczaru wykazują podobne właściwości, więc wzmacniają to działanie. Olej jojoba, ze względu na swoje podobieństwo w budowie do wydzieliny z gruczołów łojowych, wraz z lecytyną uzupełnia barierę hydrolipidową skóry. To dwie bardzo istotne kwestie, jeśli chodzi o obszar pach, bo są one narażone zarówno na podrażnienia, jak i skaleczenia oraz wysuszenie spowodowane goleniem i depilacją.

Dezodorant z Lavery nie dokłada się tu do problemu, a wręcz przeciwnie, bo łagodzi ewentualne nieprzyjemne następstwa golenia. Substancjami dezodorującymi są tu tlenek cynku – absorbujący nadmiar potu (także gojący, przeciwzapalny) oraz rycynooleinian cynku – absorbujący nieprzyjemny zapach. Do tego mamy akurat dość dużo substancji aromatyzujących, które mogą być problemem dla wrażliwych skór, skłonnych do alergii. 

 

Antyperspirant cytrusowy Natu handmade

 

Drugi produkt dostałam do testów ze sklepu Degustacja (klik). W nazwie widnieje antyperspirant, ale ten kosmetyk nim nie jest. Wyżej wyjaśniłam już, jak jest pomiędzy nimi różnica. W składzie Natu NIE ma aluminium, a więc to dezodorant, który ma niwelować nieprzyjemny zapach, a nie blokować wydzielanie potu. Obie nazwy są używane przez producenta naprzemiennie, ale jest między nimi różnica! Błąd w nazewnictwie mimo wszystko nie powinien Was zniechęcić, bo to naprawdę porządny produkt!

W metalowym słoiczku kosztującym 35 złotych znajduje się aż 100gram produktu do zużycia w 6 miesięcy (według strony producenta). Na opakowaniu nie ma PAO, ale data ważności świeżej partii. Ja od razu podzieliłam się moim opakowaniem z koleżankami – jednej oddałam połowę, a innym zrobiłam małe próbki. Została mi niecała połowa, której używam od 2 miesięcy i jeszcze sporo mi pozostało. Nie miałabym szans zdążyć z wykorzystaniem całości do końca lutego, kiedy mija termin ważności. Dezodorant jest niezwykle wydajny, chociaż nakładam go całkiem sporo. W 6 miesięcy  pewnie też bym go samodzielnie nie zużyła.

W tym produkcie, jako substancji wchłaniających pot, niwelujących przykre zapachy i ściągających pory skóry użyto skrobi ziemniaczanej i sody. Olej kokosowy wraz z olejkami eterycznymi z melisy, rozmarynu i trawy cytrynowej działają silnie antybakteryjnie, więc pot nie może stanowić pożywki dla bakterii, gdy już będzie na skórze. Mieszanka olejków dodatkowo nadaje dezodorantowi piękny, świeży aromat cytrusów z nutą drzewną. Masło awokado, oliwa z oliwek i wosk pszczeli uzupełniają barierę hydrolipidową skóry, łagodzą podrażnienia i odżywiają wrażliwą okolicę pach. To szczególnie istotne ze względu na wspominane wyżej możliwe skutki golenia i depilacje, jakie mogą się w tym obszarze pojawić.

 

Potato Starch Modified (skrobia ziemniaczana), Persea Gratissima (Avocado) Butter (masło awokado), Sodium bicarbonate (soda oczyszczona), Cocos Nucifera (Coconout) Oil (olej kokosowy), Olea Europaea (Olive) Oil (oliwa z oliwek), Cera Alba (Beeswax) (wosk pszczeli), Cymbopogon Schoenanthus Oil (olejek z trawy cytrynowej), Rosmarinus Officinalis Oil (olejek z rozmarynu), Melissa Officinalis Oil (olejek z melisy), Amyris Balsamifera Oil (olejek z drzewa sandałowego)

 

Dezodorant jest kremowej, zbitej konsystencji. W palcach wydaje się lekko tłusty i daje się wyczuć niewielkie drobinki skrobi i sody. Nakładany na skórę stawia lekki opór, a drobinki stają się wyraźniejsze, jak piasek, trochę drapią skórę. Mam wrażenie, że gdyby nakładać go następnego ranka po goleniu, mógłby podrażniać uwrażliwioną skórę. To jedyny nieprzyjemny efekt, który jednak w miarę używania przestaje być zauważalny.

Dezodorant dobrze wtapia się w skórę, nie zostawia smug na skórze, ani plam na ubraniu. Jego świeży, cytrusowo-słodki zapach nie ulatnia sie od razu, ale pozostaje, choć ledwie wyczuwalny. W codziennych warunkach sprawdza się doprawdy dobrze, równie jak przy niezbyt intensywnych ćwiczeniach. W ekstremalnych upałach nie miałam okazji go testować, ale akurat to zima i ciepłe swetry są dla mnie największym wyzwaniem. Zdarza mi się wtedy zgrzać i potrzebuję sporej ochrony, której dezodorant z Natu nie zapewniał w 100%. Zdarzało mi się, że wyczuwałam delikatny zapach potu, który nie został do końca zamaskowany.

Tymczasem koleżanki, które dostały ode mnie część opakowania, są bardzo zadowolone z działania i planują kupić własne, pełnowymiarowe produkty. Dezodorant nie blokuje wydzielania potu, ale w większości codziennych sytuacji hamuje powstawanie nieprzyjemnego zapachu, a to wystarczająco dużo.

Oba dezodoranty to porządne produkty, którym niekiedy zdarzały się u mnie wpadki, ale warto sprawdzić na sobie, jak będą się zachowywać. Który zatem wybrać? Jeśli lubicie standardowe kulki i prawie bezzapachowe formuły, sięgnijcie po Lavera Sensitiv. Jeśli jednak wolicie wypróbowywać  nowinki, jak ta w kremie, a do tego preferujecie intensywne aromaty, dajcie szansę Natu handmade. To dla mnie był pierwszy tego typu kosmetyk i na pewno nie ostatni, Myślę jeszcze o sięgnięciu po niedrogi dezodorant w kremie z Isany dostępny w Rossmannie i bardzo chwalone Pony hutchen. Miałyście już okazję je wypróbować? Dajcie znać, co Wam się najlepiej sprawdza!

 

 

 

 

 

 

Subscribe
Powiadom o
guest

4 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
madeline89
6 lat temu

Nie próbowałam tych dezodorantów, ale recenzja zachęca. Trudno znaleźć dobry i naturalny. Niestety każdy z nich gorzej sprawdza się latem:)

Zdrowonaturalnie.pl
6 lat temu

Pony hutchen musisz wypróbować 🙂