Nie będę Ci trzymać w niepewności i powiem, że tak! Jeśli chcesz się dowiedzieć dlaczego, to czytaj dalej 🙂
Lekki krem do twarzy LeCoeur – co mnie zachwyca w składzie?
Patrząc na pogrubienia w składzie INCI poniżej, od razu widać, że sporo:
Aqua, Isoamyl Laurate, Dicaprylyl Ether, Ectoin, Cetearyl Olivate, Propanediol, Rosa Canina Seed Oil, Urea, Argania Spinosa Kernel Oil, Sorbitan Olivate, Trehalose, Sodium Hyaluronate, Lactobionic Acid, Saccharide Isomerate, Cyanocobalamin, Sodium PCA, Sodium Lactate, Arginine, Aspartic Acid, PCA, Glycerin, Glycine, Alanine, Serine, Valine, Proline, Threonine, Isoleucine, Histidine, Phenylalanine, Bisabolol, Tocopherol, Simmondsia Chinensis Seed Oil, Butyrospermum Parkii Butter, Stearic Acid, Cetearyl Alcohol, Glyceryl Stearate Citrate, Malic Acid, Citric Acid, Sodium Citrate, Benzyl Alcohol, Dehydroacetic Acid
Sama marka podkreśla zawartość 3% ektoiny. To cząsteczka produkowana przez mikroorganizmy, która pomaga im przetrwać w ekstremalnych warunkach środowiskowych W kosmetologii wykorzystuje się jej zdolność do ochrony komórek przed stresem środowiskowym, właściwości długotrwałego nawilżenia, łagodzące stany zapalne oraz antyoksydacyjne. To świetny składnik regenerujący i kojący.
LeCoeur dorzuca również podbijające nawilżenie aminokwasy i mocznik, łagodzący podrażnienia bisabolol, odżywczy olej z dzikiej róży i kolejne gwiazdy kosmetyczne: witaminę B12 i kwas laktobionowy.
Witamina B12 (w INCI cyjanokobalamina) ogranicza stany zapalne, zaczerwienienia oraz wspiera regenerację komórek. Tymczasem kwas laktobionowy działa jedynie delikatnie złuszczająco, przy tym świetnie wiążąc wodę, redukując rumień i hamując rozkład kolagenu w skórze oraz stymulując produkcję nowego.
Więcej o kwasach dowiesz się z dedykowanego im wpisu – klik.
Lekki krem LeCoeur – moje wrażenia z używania
Wspomniany zestaw składników tworzy doprawdy świetny produkt! Ma uroczy, różowy kolor i delikatny, ładny dla nosa zapach, a także przyjemną w aplikacji oraz w wykończeniu konsystencję. Krem nie jest ani bardzo lejący, ani mocno gęsty – powiedziałabym, że w punkt.
Wystarczy odrobina produktu, by zadbać o potrzeby twarzy, szyi i dekoltu. Z tego względu opakowanie 50 ml wystarczyło mi na 5 miesięcy prawie codziennego stosowania – to zaskakująco długo. Po takim czasie można by się już znudzić jednym kosmetykiem, ale ja nadal chętnie go stosowałam do ostatniej pompki.
Moja mieszana, rumieniowa cera bardzo polubiła krem LeCoeur. Nie zostawiał na niej tłustej, czy ciężkiej warstwy, ale otulał, nawilżał, odżywiał, wspierał jej nocną regenerację. Dosłownie wszystko mi w nim pasowało i sądzę, że ma szansę sprawdzić się na wielu skórach, zwłaszcza uwrażliwionych, potrzebujących ukojenia, nawilżenia, wsparcia naturalnej regeneracji. Prawdopodobnie bardziej mieszanych i tłustych niż suchych, bo tutaj jednak może okazać się zbyt lekki. Wypróbowałabym go także przy problemach z naczynkami, naruszoną barierą, stanami zapalnymi, AZS, czy lekkimi zmianami trądzikowymi. Na ten moment to mój ulubiony kosmetyk marki 🙂
Tak polubiłam krem, że poprosiłam markę Lecoeur o rabat na niego. Z kodem B12 dostaniesz całą serię (lekki i bogaty krem, serum oraz primer) 20% taniej do 2 listopada włącznie.
Daj znać, czy stosowałaś już coś od LeCoeur!

czyli Anna Kochanowska – miłośniczka pielęgnacji skóry bazującej na naukowych faktach.
Blog powstał z pasji, która doprowadziła mnie na studia z kosmetologii bioestetycznej i codziennie skłania do zdobywania nowej wiedzy.
Jeśli sama regularnie chcesz dowiadywać się więcej o pielęgnacji, kosmetykach i akcesoriach, które Ci w niej pomogą, zaglądaj na annemarie.pl!
