Hity wiosny 2019 – moda, uroda, kultura!

balsam odżywczy Resibo | krem pod oczy BeLoved papaja mango

A więc kolejna wiosna za nami! Już od jakiegoś czasu jest ciepło, więc wybieram kosmetyki o lżejszej konsystencji i świeższych zapachach.

 

Uroda

 

Takim lżejszym produktem, co naprawdę mnie zaskoczyło, okazał się balsam odżywczy Resibo (porównywarka cen). Używałam ich kremu odżywczego do twarzy i jego formuła należała jednak do nieco cięższych, bardziej treściwych wśród używanych przeze mnie kosmetyków. Dodatkowo zapach był dość specyficzny, trochę jak mieszanka siana z cynamonem. Wielu osobom on nie odpowiada, ja się jednak przyzwyczaiłam, bo używałam wcześniej naprawdę śmierdzących kosmetyków, a ten był już prawie neutralny.

Tak więc formuła i zapach balsamu okazały się niemałym zaskoczeniem. Są lekkie – konsystencja półlejąca, idealna na wiosnę, ale i lato, a zapach kwiatowy, niezbyt intensywny, choć przez pierwsze użycia jak dla mnie mdły. Potem się jednak przyzwyczaiłam, a nawet go polubiłam. Balsam odżywczy Resibo bardzo dobrze odżywia i wygładza skórę, a efekt utrzymuje się przez kolejne dni. Moja skóra na ciele nie jest wymagająca, balsam sprawdza mi się idealnie. Przy bardzo suchej skórze trudno mi ocenić, czy działanie byłoby równie dobre.

Recenzja kremu odżywczego Resibo

Jeśli chodzi o pielęgnację twarzy, jednym z  moich totalnych faworytów został krem pod oczy marki BeLoved (sklep). To wersja przeciwzmarszczkowa z papają i mango o niesamowicie przyjemnej konsystencji. W swoim szklanym słoiczku wygląda na gęsty krem, a jest konsystencji musu, który świetnie się rozprowadza i wchłania oraz nawilża, odżywia i wygładza skórę wokół oczu. To bardzo udany produkt o pięknym składzie bazującym na hydrolacie zamiast wody, co ciągle jeszcze jest dość rzadkie na rynku kosmetycznym.

Ostatnio zakochałam się też w rozświetleniu! Wcześniej nie doceniałam rozświetlaczy, ale potrafią fajnie ożywić cerę. Dostałam od koleżanki próbkę rozświetlacza w kremie Miya w odcieniu Rose diamond (porównywarka cen), diamentu wpadającego lekko w róż. Kremowa formuła była dla mnie na początku nieco trudna w rozpracowaniu, ale nauczyłam się ją delikatnie wklepywać w szczyt kości policzkowych, a czasem także w powiekę. Efekt jest nieprzesadzony, idealnie wiosenny i po prostu piękny.

 

Moda

Jestem niska i szczupła. Z tego powodu ciężko mi kupić spodnie o odpowiedniej nogawce albo dopasowane płaszcze i kurtki. Kiedy już się uda, noszę je, aż się rozpadną. Dosłownie. Kiedy wytarła się i postrzępiła moja ramoneska, jakieś dwa lata szukałam zastępstwa. Jesienią w końcu się udało – to niedrogi model z ekoskóry z działu dziecięcego Reserved. W końcu to kurtka, która dobrze leży w ramionach oraz jest odpowiedniej długości i mi się po prostu podoba. Niestety wymarzonego płaszcza szukam już od lat, a jesienna kurtka też powoli nie nadaje się do użytku. Ciężka przeprawa przede mną 🙁

Moim drugim modowym hitem ostatnich miesięcy są wstążki, kokardy i gumki do włosów. Jak już wspominałam w jednym z wcześniejszych wpisów z ulubieńcami, wybieram dość proste ubrania i ciekawsze dodatki. Naszyjniki, kolczyki, a ostatnio właśnie ozdoby do włosów. Fajnie ożywiają całość, której mogą nadawać naprawdę różny styl: od dość eleganckiego, po dziewczęcy lub mocniejszy – zależnie od wyboru konkretnych akcesoriów. W sklepach jest ich teraz sporo, więc każdy znajdzie coś dla siebie.

 

Kultura

 

Tym razem nie mam żadnej książki ani filmu do polecenia. Wśród filmów nie widziałam nic na tyle dobrego, by chcieć Wam to polecić, natomiast jeśli chodzi o książki, do kończę sagę zaczętą kilka lat temu nie znalazłam czasu na nic innego. Za to chciałabym opowiedzieć o 2 serialach: po jednym z HBO i Netflixa.

Pierwsza propozycja to serial najlepiej oceniany zarówno na Filmwebie, jak i na imdb! Pobił Grę o tron, Breaking bad, czy The wire. Czarnobyl (HBO), bo to o nim mowa, to miniserial liczący sobie zaledwie 5 odcinków. Powoli poznajemy historię katastrofy, jej skutki i losy bohaterów, którzy mieli to nieszczęście, by znaleźć się w samym środku wydarzeń. Momentami serial był trudny do oglądania przez swój ciężki klimat, trzymający w napięciu rozwój wypadków, czy chociażby zobrazowanie choroby popromiennej.

Dla mnie chyba jednak najtrudniejsze było patrzenie na brak zrozumienia sytuacji i wypieranie faktów przez początkowe odcinki. Co prawda to pierwsza taka katastrofa, więc jeszcze nikt do końca nie wiedział jak sobie radzić, ale władze dodatkowo celowo ukrywały niewygodne fakty, które stanowiły zagrożenie dla milionów ludzi. Myślę, że każdy powinien zobaczyć ten serial. Domyślam się, że pewnie zrazi on niektórych do energii atomowej, ale nie możemy ciągle polegać na węglu i pewnie trzeba będzie jednak zainteresować się w końcu taką alternatywą. Technologia została ulepszona, więc jest też bezpieczniejsza.

Druga produkcja to antologia science-fiction na Netflixie bazująca na krótkich, różnorodnych historiach pochodzących z magazynu z lat osiemdziesiątych. Love, death and robots (Netflix) liczy sobie 19 epizodów o różnej długości, wyprodukowanych przez różnych twórców. Zapewnia to nie tylko różnorodność treści, ale i formy. Całość jest animowana, ale style animacji znacznie się między sobą różnią. Jest prosta kreska, jest bogactwo koloru, jest pełen artyzm.

Historyjki są ciekawe, świetnie zrealizowane, szczególnie np. Sonnie ma przewagę, niektóre zabawne, jak Trzy roboty, czy zupełnie absurdalne niczym Gdy zapanował jogurt. Dzięki tej różnorodności pozwalają każdemu się dobrze bawić, choć niekoniecznie na tych samych partiach. Ja niektóre z nich widziałam już kilkukrotnie i bardzo Wam polecam zapoznanie się z tą serią!

 

A więc podsumowanie wiosny wyszło krótkie, ale treściwe. Dajcie znać, czy widziałyście już te seriale albo testowałyście kosmetyki! A jak podoba Wam się moda na ozdoby we włosach?

 

 

Subscribe
Powiadom o
guest

4 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Iwona
5 lat temu

Muszę koniecznie obejrzeć „Czarnobyl”. Czytałam same pozytywy o tym serialu.

5 lat temu

Miałam ten kremik z Be Loved i bardzo lubiłam. Fajnie, że Tobie też się sprawdził 🙂 a co do ozdób to podoba mi się ten trend, ale raczej u kogoś bo ja osobiście wyglądam w takich spinkach trochę śmiesznie 😀