Probiotyki przeważnie kojarzymy z dietą i ich pozytywnym wpływem na dobre bakterie w naszych jelitach, trawienie i ogólne samopoczucie. To jednak nie koniec ich działania, są bowiem także świetnym dodatkiem pielęgnacyjnym!
Nasz skóra pokryta jest wieloma mikroorganizmami, które bytują na niej przy odpowiednim pH. Gdy jest ono zbyt wysokie, pojawiają się szkodliwe bakterie, rozwija trądzik, pojawiają podrażnienia i zaczerwieniania, więc istotne, by utrzymywać lekko kwasowe pH lubiane przez naskórek.
Probiotyki używane w formułach kosmetycznych pomagają utrzymać pozytywny stan, na jakim nam zależy. Wzmacniają barierę hydrolipidową, chronią przed czynnikami zewnętrznymi, utrzymują sprzyjające pH, zatrzymują nawilżenie, redukują nieprzyjemne uczucie przesuszenia, podrażnienia, zaczerwienienia. Wpływają na chorobowo zmienioną skórę poprzez wspomaganie produkcji ceramidów i hamowanie namnażania patogentów oraz rozwoju stanów zapalnych. W związku z tym mogą być cennym elementem pielęgnacji cer trądzikowych, wrażliwych, czy atopowych.
Kiedy w jednym z Discovery box, czyli comiesięcznych pudełek pełnych miniatur od Naturisimo, jeszcze nie zainteresowałam się marką Aurelia Probiotic Skincare. W pierwszym z nich trafił do mnie peeling-maseczka i kiedy zdążyłam go już poużywać, z radością przeczytałam wiadomość, że w majowym pudełku pełnym filtrów i innych produktów nastawionych na pielęgnację okołosłoneczną pojawi się serum tej marki, również zawierające probiotyki. Skąd ta radość? Zaraz o wszystkim opowiem 🙂
SPIS TREŚCI
Aurelia Probiotic Skincare, Refine & Polish Miracle Balm
Peeling-maseczka Refine & Polish Miracle Balm ma bardzo ładny, naturalny skład. Bazuje na emolientach, w tym odżywczej oliwie, oleju mongongo i oleju ze słodkich migdałów, idealnym dla cer dojrzałych i suchych. Dla cer tłustych, łatwo zapychających się te mogą być ciężki, chociaż w tej formule ich ciężkości zupełnie nie czuć.
Formuła jest przebogata w ekstrakty i olejki eteryczne o cennych właściwościach: antyspetyczny i przeciwzapalny rozmaryn, bergamota, cytryna, słodka pomarańcza oraz eukaliptus, świetne w pielęgnacji cer tłustych, trądzikowych, problematycznych, a także łagodzący i kojący podrażnienia rumianek, silnie antyoksydacyjne i przeciwstarzeniowe – hibiskus, babobab, czarna borówka oraz poprawiające sprężystość naskórka trzcina cukrowa i afrykańska kigelia. Jest ich sporo, więc przy cerze wrażliwej trzeba uważać na możliwe podrażnienia.
Caprylic/Capric Triglyceride (emolient), Glycerin (humektant), Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil (olej ze słodkich migdałów), Yogurt Powder (puder jogurtowy), Oryza Sativa (Rice) Bran Wax (wosk ryżowy, zagęszczacz), Sucrose Laurate (emulgator, emolient), Aqua (woda), Bifida Ferment Lysate (probiotyk), Cetyl Esters (emolient), Schinziophyton Rautanenii Kernel Oil (olej mongongo), Citrus Aurantium Dulcis (Orange) Fruit Water (hydrolat ze słodkich pomarańczy), Vaccinium Myrtillus Fruit Extract (ekstrakt z czarnej borówki), Olea Europaea (Olive) Fruit Oil (oliwa), Eucalyptus Globulus Leaf Oil (olejek eukaliptusowy), Rosmarinus Officinalis (Rosemary) Leaf Oil (olejek rozmarynowy), Sucrose Palmitate (emulgator, emolient), Saccharum Officinarum (Sugar Cane) Extract (ekstrakt z trzciny cukrowej), Citrus Aurantium Bergamia (Bergamot) Fruit Oil (olejek bergamotowy), Citrus Aurantium Dulcis (Orange) Fruit Extract Citrus Aurantium Dulcis (Orange) Fruit Extract (ekstrakt ze słodkiej pomarańczy), Citrus Limon (Lemon) Fruit Extract (ekstrakt z cytryny), Anthemis Nobilis Flower Oil (olejek z rumianu rzymskiego), Acer Saccharum (Sugar Maple) Sap Extract (ekstrakt z syropu klonowego), Tocopheryl Acetate (witamina E), Lactis Proteinum (proteiny mleka), Adansonia Digitata Fruit Extract (ekstrakt z baobabu), Hibiscus Sabdariffa Flower Extract (ekstrakt z kwiatów hibiskusa), Kigelia Africana Fruit Extract (ekstrakt z owocu kigelii), Benzyl Alcohol (konserwant), Citric Acid (regulator pH), Lactose (probiotyk), Dehydroacetic Acid (konserwant), Limonene* (aromat), Linalool* (aromat)
Tubka dołączona do pudełka Discovery box zawierała 20ml, co wystarczyło mi na 6 aplikacji. Opakowanie pełnowymiarowe to 75ml za cenę 57 funtów, czyli około 280zł. Maska-peeling to żelowo-kremowa formuła o półprzezroczystej, lekko mlecznej barwie, zawierająca zatopione drobinki. Zapach produktu jest delikatny, słodki, z nutą ziołową, która przypomina mi Vaporub, czyli ziołową maść na przeziębienie, ale o znacznie mniejszej intensywności.
Produkt dobrze rozprowadza się na skórze, ma odpowiedni poślizg i choć wydaje się lekko tłusty w dotyku, zupełnie taki nie jest. Jest za to lepki i dobrze przyczepny. Ma to swoje zalety przy każdym ze sposobów stosowania. Można użyć go w roli peelingu mechanicznego, bo zawiera drobinki, albo maski/peelingu enzymatycznego, ze względu na olejki eteryczne – delikatnie złuszczającą cytrynę, drobinki pudru jogurtowego i enzymy mleczne. Ja korzystałam z obu tych opcji.
Rozsmarowywałam peeling delikatnie po całej twarzy i pozostawiałam na jakieś 10 minut, a potem zaczynałam minipeeling. Formuła na początku jest gęsta, ale pod wpływem ciepła skóry staje się mniej ‘oporna’, łatwiejsza w rozprowadzaniu i dająca większy poślizg. Drobinki przy tym nie są ostre, pozwalają na dość delikatny masaż złuszczający martwe komórki naskórka poluzowane podczas działania maseczki.
Masaż przeważnie wykonywałam jedynie w strefie T, omijając policzki nie lubiące peelingów mechanicznych, choć jeśli zdarzyło mi się użyć kosmetyku i na nich, nie protestowały podrażnieniem, pieczeniem, czy zaczerwienieniem. Kosmetyk bardzo łatwo się spłukuje, chyba że drobinki zaplączą się gdzieś w brwi.
Efekty? Skóra jest przyjemnie oczyszczona, miękka, o wyrównanej fakturze. Ani razu nie pojawiło mi się na niej podrażnienie, a właściwie Refine & Polish Miracle Balm działał odwrotnie, bo łagodził podrażnienia, zaczerwienienia i koił moją cerę podczas zimowych miesięcy, gdy źle znosiła zmiany temperatur, reagowała czerwonymi plamkami podrażnień, pieczeniem i swędzeniem.
W połączeniu z serum olejowy Creamy – Young cacay dla cer problematycznych (recenzja) otrzymywałam ukojenie, którego bardzo potrzebowałam. Ostatnie krople z opakowania dozowałam, by wystarczyły na kolejną aplikację, a gdy okazało się, że w kolejnych pudełkach Naturisimo są następne kosmetyki z probiotykami, koniecznie chciałam je wypróbować. Dlatego sięgnęłam też po serum tej samej marki.
Aurelia Probiotic Skincare, Revitalise & Glow Serum
W przypadku serum liczyłam na podobne efekty, a może nawet lepsze ze względu na zwykle spore stężenia substancji aktywnych w kosmetykach typu “serum”. Szklana, mini buteleczka zawiera 4ml produkty, który wystarczył mi na jakieś 10 dni używania. Nie jest to czas, po którym chciałabym wystawiać wiążącą, rozbudowaną recenzję, a jedynie przedstawić pierwsze wrażenia. Co prawda powyższa maseczka-peeling także nie jest produktem pełnowymiarowym, jednak to kategoria, gdzie spodziewamy się widocznym rezultatów już po pojedynczych zastosowaniach, a więc tutaj pozwoliłam sobie na dłuższą opinię.
Aqua/Water (woda), Aloe barbadensis extract (ekstrakt z aloesu), Bifida ferment lysate (probiotyki), Cocoglycerides (emolient), Glycerin (substancja nawilżająca), Lactose (probiotyk), Lactis proteinum/Milk protein (probiotyk), Coco-caprylate (emolient), Cetearyl glucoside (emulgator), Cetearyl alcohol (emolient), Kigelia Africana fruit extract (ekstrakt z owocu Kigelia africana), Hibiscus sabdariffa flower extract (ekstrakt z hibiskusa), Adansonia digitata fruit extract (ekstrakt z baobabu), Tocopherol (witamina E), Citrus nobilis peel oil (olejek z mandarynki), Helianthus annuus seed oil (olej słonecznikowy), Jasminum officinale flower extract (ekstrakt z jaśminu), Plumeria acutifolia flower extract (ekstrakt z kwiatu plumerii), Polianthes tuberose flower extract (ekstrakt z kwiatu tuberozy), Xanthan gum (zagęstnik, Sodium stearoyl glutamate (emulgator), Sodium magnesium fluorosilicate (nano) (zagestnik), Sodium phytate (chelator), Glyceryl caprylate (emulgator), Benzyl alcohol (konserwant), Dehydroacetic acid (konserwant) , Citric acid (regulator pH), Limonene*, Linalool* , Benzyl benzoate (substancje zapachowe)
Serum jest mlecznobiałym, lejącym kosmetykiem. Nałożone na skórę staje się momentalnie przezroczyste i wchłania się w kilka sekund. Jego zapach jest raczej delikatny, nieco kwiatowy, ale także pudrowy i mleczny, za co odpowiadają na pewno proteiny mleka i laktoza w składzie. Mam wrażenie, że już na skórze pachnie ładniej, niż w buteleczce. Być może po prostu dobrze zgrywa się z moim własnym zapachem.
O ile w przypadku maski-peelingu po zastosowaniu prawie od razu widziałam złagodzenie podrażnień i odżywienie skóry, to tutaj nie zaobserwowałam takiego efektu. Na przestrzeni dni co prawda moje stany zapalne malały, ale mogło to wynikać z upływu czasu, a niekoniecznie działania serum. W składzie, już praktycznie na samym początku, znajdziemy trzy probiotyki, a następnie sporo ekstraktów, choć nie tak wiele jak w masce, podczas gdy spodziewałabym się odwrotnej sytuacji.
Mimo wszystko, myślę, że w dłuższej perspektywie serum miałoby większe pole do popisu – pełnowymiarowa buteleczka jest 7x pojemniejsza, zawiera 30ml produktu (64 funty) i przy używaniu przez 2-3 miesiące dałoby się zaobserwować minimum dwa pełne cykle odnowy skóry, a więc i sprawdzić bardziej długoterminowe efekty.
Gdybym miała wybrać jeden z tych kosmetyków, na pewno byłoby to Refine & Polish Miracle Balm, po którym widziałam gołym okiem szybkie rezultaty. Revitalise & Glow Serum najprawdopodobniej używałam zbyt krótko, ale przyznam, że zupełnie nie mam ochoty na całe opakowanie, które kosztuje bagatela 320zł. To oczywiście nie koniec mojej przygody z probiotykami, bo już czeka na mnie maseczka, również z Naturisimo, pełna probiotyków i tym razem w standardowym rozmiarze. Bardzo liczę na jej pozytywne działanie, szczególnie na moje wrażliwe policzki, z czego będę Wam wkrótce zdawać raport!
Stosowałyście już jakieś produkty z probiotykami? Chętnie poznam Wasze typy i polecenia!
Polecane powiązane treści
czyli Anna Kochanowska – miłośniczka pielęgnacji skóry bazującej na naukowych faktach.
Blog powstał z pasji, która doprowadziła mnie na studia z kosmetologii bioestetycznej i codziennie skłania do zdobywania nowej wiedzy.
Jeśli sama regularnie chcesz dowiadywać się więcej o pielęgnacji, kosmetykach i akcesoriach, które Ci w niej pomogą, zaglądaj na annemarie.pl!