Demakijaż masełkami Polemika, Adaptology, Plantea, Morane. Które oczyszcza najlepiej i daje najwięcej przyjemności?

Produkty emulgujące sa moimi faworytami do demakijażu, ale kiedy miałabym wybrać między olejkami i balsamami – to byłaby zaciekła walka! Dzisiaj wygrywałyby te drugie, bo wśród 4 opisywanych kosmetyków, aż dwa trafiły do moich ulubieńców! Które? Czytaj dalej, żeby się dowiedzieć 🙂

 

Polemika, hydrofilne masło oczyszczające

 

Zielony, gęsty balsam o delikatnym, lekko herbacianym zapachu zawiera w składzie sproszkowany liść zielonej herbaty nadający aromat i barwę, a także właściwości antyoksydacyjne i przeciwzapalne. Zielona herbata – matcha jest składnikiem przewodnim marki właśnie jako silny antyoksydant oraz składnik przeciwstarzeniowy. 

 

Prunus Amygdalus Dulcis Oil (olej ze słodkich migdałów), Coco-Caprylate/Caprate (emolient), Polyglyceryl-4 Oleate, Glyceryl Stearate (emulgatory), Mangifera Indica Seed Butter (masło mango), Caprylyl/Capryl Glucoside (detergent), Butyrospermum Parkii Butter (masło shea), Hydrogenated Rapeseed Oil (olej rzepakowy), Tocopherol (witamina E), Camellia Sinensis Leaf, Parfum (aromat)

 

Masło świetnie się rozprowadza, bez żadnego oporu na skórze. Nie podrażnia oczu, dobrze zmywa wszystkie zabrudzenia, a następnie łączy z wodą, emulguje i spłukuje praktycznie do zera. Nie zostawia tłustej warstwy i jest naprawdę wydajne! Trafia do moich top opcji demakijażu 🙂

Dostałam je w przesyłce PR od marki.

 

Plantea, kremowy żel do mycia twarzy

 

Kremowy żel Plantea ma ciekawą konsystencję przypominającą zarówno olejek do demakijażu, jak i żel do mycia, przez co nazywam go żelejkiem. Pięknie i dość intensywnie pachnie cytrusami, dobrze wmasowuje się w skórę i świetnie łączy z wodą, dając mlecznobiałą emulsję, która spłukuje się prawie do zera.

 

Carthamus Tinctorius Seed Oil (olej z krokosza) , Gossypium Herbaceum Seed Oil (olej bawełniany), Oryza Sativa Bran Oil (olej ryżowy), Prunus Persica Kernel Oil (olej brzoskwiniowy), Glycerin (substancja zapachowa), Caprylic/Capric Triglyceride (emolient), Coco Glucoside, Glyceryl Oleate, Sucrose Stearate (emulgatory), Aqua (woda), Sucrose Laurate (emulgator), Parfum* (substancja zapachowa), Benzyl Alcohol (konserwant), Tocopherol (witamina E), Helianthus Annuus Seed Oil (olej słonecznikowy), Dehydroacetic Acid, Benzoic Acid, Sorbic Acid (konserwanty), Limonene, Linalool, Citral (substancje zapachowe)

 

Olejek jest olbrzymiej pojemności aż 200ml, więc wystarcza spokojnie na kilka miesięcy. Można nim zrobić demakijaż, jak i całe mycie wieczorne. Sprawdzi się to cerom suchym i mieszanym, ale tłuste mogą mieć minimalne wrażenie, że coś jeszcze zostaje z produktu.

Swoje opakowanie dostałam od sklepu Skincarelover.eu.

 

Morane, oleożel oczyszczający

 

Oleożel ma dośc podobna konsystencję do żelejku Plantea. Podobnie świetnie się aplikuje i wmasowuje w skórę. Następnie zostawiam go na 1-2 minuty, by dodany kwas salicylowy mógł zadziałać – ten rozpuszcza się w tłuszczach i może przenikać do porów, by je oczyszczać oraz pomagać w ograniczaniu powstawania zaskórników. To fajne rozwiązanie na łagodne wprowadzenie tego kwasu, jedynie trzeba uważać na okolice oczu.

 

Zea Mays Oil (olej kukurydziany), Gossypium Herbaceum Seed Oil (olej bawełniany), Ribes Nigrum Seed Oil (olej z czarnej porzeczki), Glycerin (substancja nawilżająca), Silica (substancja konsystencjotwórcza), Methyl Canolate (emolient), Polyglyceryl-3 Caprate, Polyglyceryl-3 Diisostearate (emulgator), Tocopheryl Acetate (witamina E), Salicylic Acid (kwas salicylowy), Parfum (substancja zapachowa)

 

Mój jedyny zarzut jest taki, że produkt bardzo przeciętnie się spłukuje i pozostawia film. Co prawda potem domywamy skórę drugim kosmetykiem, ja jednak na ogół wolę lepszy stopień spłukania w tym etapie. Mimo to uważam oleożel za bardzo ciekawy element pielęgnacji dla skór z problemem zaskórników, jeśli przyłożymy się do dalszego doczyszczenia.

Dostałam go w przesyłce PR od marki.

 

Adaptology, Red Avert, balsam myjący

 

A to totalnie nietypowy produkt! Bo ani olejek, ani balsam! Ma konsystencję trochę jak żel-gęsty kisiel, który roztapia się w podczas ogrzewania w dłoniach, by po nałożeniu na skórę dawać wrażenie silikonowej aksamitności. To zupełnie nietypowe odczucie, które nie zdarzyło mi się nigdy wcześniej przy jakimkolwiek innym kosmetyku. Nietypowe i niezwykle przyjemne, o genialnym poślizgu i jedwabistości.

 

Caprylic/Capric Triglyceride (emolient), Glycerin** (substancja nawilżająca), Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil (olej słonecznikowy), Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Seed Oil* (olej ze słodkich migdałów), Nigella Sativa (Black Cumin) Seed Oil* (olej z czarnuszki), Sucrose Laurate (emulgator), Parfum (aromat), Laminaria Ochroleuca Extract (ekstrakt z alg), Tanacetum Annuum Flower Oil (olej z wrotycza), Citrus Aurantium Dulcis (Orange) Fruit Water* (hydrolat pomarańczowy), Sucrose Stearate (emulgator), Tocopherol (witamina E), Sucrose Palmitate (emulgator), Limonene (aromat)

 

Jest w ładnym, błękitnym kolorze zapewnianym przez olejek z wrotycza (Blue tansy) działający przeciwzapalnie, wspomagająco gojenie i łagodząco na podrażnienia. Mamy również ekstrakt z ujędrniających alg oraz olej z czarnuszki działający antybakteryjnie. Cała mieszanka nadaje tu słodki, lekko ziołowy zapach, a po połączeniu z wodą zmienia się w białą emulsję i zupełnie spłukuje ze skóry.

Przeczytaj też: blue tansy w kosmetykach

Tak lubię ten balsam przez genialne właściwości i przyjemność samego stosowania, że go oszczędzałam i nie stosowałam codziennie, by wystarczył na dłużej. Miałam go ze współpracy ze sklepem Cosibella. Swoje niestety kosztuje, ale mimo wszystko może kiedyś do niego wrócę.

Znasz już któryś z nich?

 

 

 

 

 

*wpis zawiera linki afiliacyjne – w razie zakupu dostaję mała prowizję, ale Ty nie ponosisz żadnego kosztu

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments